sobota, 23 lutego 2013

Rozdział VII Kolejna przeszkoda

  [W tym miejscu powinien być opisany fragment jak to Harry zostaje czwartym reprezentantem Turnieju]

Zmiana!
W Harrym Potterze Harry'emu nie uwierzył Ron, w naszym przypadku będzie to Malfoy. Właśnie to będzie wielką przeszkodą.



 -Potter jak zwykle działasz na własną rękę? - spytał Draco - Nie pamiętasz już, że przyjaźń do czegoś zobowiązuje?
-A ty Malfoy co możesz wiedzieć o przyjaźni? - odparł chłodno Harry - My byliśmy twoimi jedynymi przyjaciółmi. Przyrzekłeś, że nie będziesz nas obrażał, a właśnie to zrobiłeś. Masz szczęście, że odpuściliśmy ci Wieczystą Przysięgę, bo byłoby już po tobie, ty nędzny karaluchu. Nie wierzysz, że to nie ja, więc jakim prawem śmiesz się wypowiadać na temat przyjaźni?
  Ron i Hemiona byli oczywiście po stronie Harry'ego. Wzięli go za ręce i udali się z nim do wieży Gryffindoru. Czekała tam na nich impreza. Wszyscy zajadali się smakołykami, które zdobyli Fred i George co chwila częstując czymś Harry'ego i pytając jak udało mu się wrzucić swoje nazwisko. Na pytania odpowiadał zawsze tak samo : "Ja tego nie zrobiłem". Jasne było, że nikt mu nie uwierzył.
  Następnego dnia Harry poszedł przybity na lekcje. Wszyscy patrzyli na niego inaczej co jeszcze bardziej go dołowało. Nie mógł się na niczym skupić przez co dostał szlaban od Snape'a, który był dla nich wyjątkowo łagodny. Wyraźnie ubolewał nad nieuwagą Pottera, ale wiedział że musi dać mu szlaban, aby wszystko było zgodne z zasadami.
  Podczas zielarstwa Gryfon był nieostrożny i ugryzła go tentakula. Niestety zakończyło się to wizytą w Skrzydle Szpitalnym.Siedział tam i rozmyślał zastanawiając się nad tym kto mógł wrzucić jego nazwisko do czary? Dlaczego Malfoy tak szybko zmienił zdanie na jego temat?
  -Hej! - nagle do jego sali jak burza wpadła Hermiona, a za nią Ron choć już nie tak szybko. -  Nic ci nie jest? Czytałam, że jad tentakuli jest groźny i tak bardzo się zaczęłam martwić...
-Spokojnie Hermiono - przerwał jej Harry. - Nic mi nie jest.
-Uff... to możemy sobie pograć w szachy - powiedział Ron wyciągając zza pleców szachownice i śmiejąc się.
-Ron! On teraz nie ma ochoty grać w szachy...
-Mam Hermiono. Mówiłem ci już, że nic mi nie jest, przestań się tak martwić. - przerwał jej Harry śmiejąc się razem z Ronem.
  Chłopaki grali w szachy do późna, a obok nich siedziała Hermiona przypatrując się temu z uwagą. Powszechnie było wiadomo, że Miona nie była zbyt dobra w szachy. Siedzieli tak przez około dwie godziny i zostaliby dłużej gdyby nie pani Pomfrey, która powiedziała, że czas odwiedzin się skończył.
  Gdy tylko drzwi się zamknęły Harry znów zaczął rozmyślać. Tym razem nie zastanawiał się nad zachowaniem Malfoya i tajemniczą osobą, która wrzuciła jego nazwisko do czary. Teraz liczyło się dla niego tylko jedno, jak przeżyć. Co mogło być pierwszym zadaniem? Wtedy wpadł na pomysł żeby napisać do Syriusza. Chciał to zrobić natychmiast, ale nie miał przy sobie pióra i pergaminu, a tym bardziej sowy. Musiał je zdobyć tak, aby pani Pomfrey się o tym nie dowiedziała.
  Lekarka siedziała w swoim biurze, które znajdowało się tuż obok.W każdej chwili mogła wejść do sali, w której leżał Harry. Na pewno istniał jakiś sposób aby nie zwrócić na siebie uwagi.
  Tak! Jest sposób! Potter jak najciszej się da zawołał skrzata domowego, który pracował w Hogwarcie- Zgredka. Mały przyjaciel Gryfona pojawił się na jego łóżku z lekkim trzaskiem, który towarzyszy aportacji.
Chłopak miał w planie dać Zgredkowi eliksir wielosokowy, bo tak się składało, że w szafce znajdowała się jego buteleczka. Szczęśliwym trafem poprzedni lokator zapomniał zabrać ją ze sobą i teraz  Harry miał eliksir do dyspozycji. wrzucił do butelki garść swoich włosów i podał skrzatowi tłumacząc, że musi go udawać, bo to jest dla niego bardzo ważne.
  Jak leżało w naturze skrzatów nie zadawał zbędnych pytań. Przykrył się kołdrą i leżał podczas gdy Harry wymykał się z sali. Robił to bardzo powoli, zwracając uwagę na to, że nie ma ze sobą peleryny-niewidki. Przemykał się korytarzami chowając się w plamach cieniu, tak, aby nikt go nie zauważył. Stąpał cicho niczym kot. Zakradł się do dormitorium w Wieży Gryffindoru i zabrał ze sobą pióro, atrament i pergamin.
  Otworzył drzwi jakiejś pobliskiej klasy. Wszedł do środka i zaczął pisać. List wyglądał tak:

  Drogi Łapo!
  Możliwe, że dowiedziałeś się, że zostałem czwartym reprezentantem Turnieju Trójmagicznego. Prosiłeś żebym cię o wszystkim informował.
  Najbardziej martwi mnie pierwsze zadanie. Hagrid powiedział mi, że będą to smoki. Jeśli masz jakieś pomysły proszę napisz. Ten list piszę w pośpiechu, bo tak naprawdę powinienem leżeć w skrzydle szpitalnym... Nie martw się to nic poważnego. Nie wiem czy wiesz może, że w Hogwarcie naucza profesor Moody. Bardzo mi pomaga kiedy pakuję się w jakieś kłopoty. Myślę, że on nie jest taki zły jak się wszystkim wydaje.
  Mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku. Pozdrów ode mnie Hardodzioba. Do zobaczenia!

Harry

  Gryfon czym prędzej zabrał ze sobą przybory do pisania i list i udał się krętą drogą do sowiarni. Nadal starał się być cicho, więc jak najciszej się da podążał korytarzami Hogwartu. Z trudem opanowywał serce bijące w zawrotnym tempie. Kiedy w końcu dotarł do Hedwigi przywiązał do jej nóżki list.
  Niestety kiedy jego sowa wyleciała w przestworza jego ramię, w które ugryzła go tentakula zaczęło strasznie boleć. Niemal tak bardzo jak wtedy gdy miał złamaną kość w drugiej klasie. Był zmuszony oprzeć się o ścianę, by nie zemdleć z bólu.
  Jak przystało na Gryfona z jego oczu nie sączyły się łzy jednak widać było po nim, że cierpi. Jego powieki z trudem starały się nie opaść. Chwiejnym krokiem próbował udać się do wyjścia. Udało mu się to, lecz gdy tylko wyszedł na korytarz jego organizm nie wytrzymał. Harry upadł na podłogę bez przytomności...


______________________________________________________________________________
Hej! Wiem, że musieliście czekać miesiąc na nowy rozdział u bardzo was za to przepraszam, ale nie miałam internetu przez trzy tygodnie, a przez ten tydzień pisałam, zajmowałam się stronką na fb itd. Mam nadzieję, że nowy rozdział się spodoba, a przy okazji co sądzicie o nowym nagłówku? Bo według mnie jest mega. < 3 Liczę na wasze komentarze, bo to mnie naprawdę motywuje do pisania.