sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział X Powrót węża

  To była środa, dzień przed Turniejem. Draco Malfoy przechadzał się przed Pokojem Wspólnym Gryfonów czekając aż wyjdzie z niego czarnowłosy chłopak z okularami na nosie i blizną na czole. Miał ważną sprawę, zrozumiał jaki błąd popełnił ponownie odsuwając się od niego i wyzywając go. Miał wielką nadzieję, że zarówno Harry jak i jego przyjaciele mu wybaczą.
  Po bardzo długim oczekiwaniu portret Grubej Damy otworzył się a ze środka wyszli Harry z Ginny i Ron, który szedł obok Hermiony. Gdy zobaczyli Malfoya trochę się zdziwili, ale nie przerywali swoich rozmów. Dopiero kiedy stanął przed nimi z miną skruszonego dziecka zatrzymali się.
 -Wiem, że nie powinienem się tak zachować. Niestety stare nawyki pozostają, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. -Ślizgon spojrzał na nich z błagalną miną.
-Możemy ci wybaczyć, ale zostaniesz jedynie naszym przyjacielem takim jak Luna czy Neville, ale do grona najlepszych przyjaciół już nigdy cię nie wpuścimy. Zawiedliśmy się na tobie. Rozumiemy, że może nie potrafisz się tak z dnia na dzień zmienić, ale gdyby naprawdę ci zależało nie wyzywałbyś mnie od kłamców. - Harry wyciągnął do niego rękę- Zostaniesz naszym przyjacielem.
  I wtedy stało się coś naprawdę dziwnego. Dracon uściskał ich ze łzami w oczach. On... płakał, ale były to łzy szczęścia. Dziękował im wszystkim, a zza rogu wyszedł właśnie Severus Snape, który widząc tę wzruszającą scenkę cofnął się z powrotem zapominając zupełnie, że miał oddać podręcznik Gryfonce z drugiego roku, która zapomniała go zabrać po lekcji eliksirów.
  Nauczyciel poszedł do swojego gabinetu, a czwórka Gryfonów i Ślizgon udali się na obiad do Wielkiej Sali po czym udali się do biblioteki poćwiczyć jeszcze trochę do Turnieju Trójmagicznego. O jego umiejętnościach można było się przekonać na ostatnim meczu ze Ślizgonami kiedy to złapał znicza dzięki czemu Dom Lwa wygrał ze Slytherinem 200:0. Jako, że cała drużyna Gryfonów świetnie grała przeciwnicy nie dali rady przerzucić kafla przez pętle, natomiast do ich bramki kafel wpadł aż pięć razy.
  Dom Węża czuł smak porażki jednak nie dawał tego po sobie poznać. Nadal wyzywali wszystkich z Gryffindoru, a  ich zachowanie na korytarzach świadczyło o strasznym nie wychowaniu. Jednak nic nie można było na to poradzić, oni się prawie nigdy nie zmieniają.
  Puchoni i Ślizgoni nadal patrzyli na Harry'ego jak na co najmniej Śmierciożercę. Jedynie Krukoni trochę go żałowali i próbowali pocieszyć, jednak też nie wszyscy. Ale jego to nie obchodziło, był szczęśliwy ze swoją nową dziewczyną.Wiedział już jak pokonać smoka i nie miał zmartwień.
  Choć był taki szczęśliwy tęsknił bardzo za kimś kogo poznał przecież tak nie dawno. Cały czas miał nadzieję, że w końcu oczyszczą Syriusza z zarzutów i będzie mógł z nim mieszkać, rozmawiać o jego rodzicach...
  Zarówno Syriusz jak i Harry wiedzieli co to znaczy mieć ciężkie dzieciństwo. Harry stracił swoich rodziców i był zmuszony mieszkać z wujem, ciotką i ich synem - mugolami. Natomiast Syriusz wychował się w domu Ślizgonów gdzie traktowano go jak największego wyrzutka.
  Ten sam ból, który przeżyli zbliżył ich bardzo. Byli jak bracia, albo jak ojciec i syn. Harry potrzebował miłości, a Syriusz go ją obdarzył. Pokochał go jak własnego syna i został świetnym ojcem chrzestnym, który nie ważne co się stanie - zawsze przybędzie z pomocą...


Na Turnieju:

  W namiocie dla zawodników stał tylko Harry czekając na jego kolej. Wszyscy już pokonali smoka. Teraz tylko sekundy dzieliły go od starcia ze smokiem. Oczekiwał już tylko znaku, po którym będzie mógł wyjść i zmierzyć się z Rogogonem Węgierskim.

  Chwilę później zadźwięczał sygnał obwieszczający jego kolej. Wyszedł więc i chowając się za kamieniem wyciągnął róźdźkę, skupił się na swojej miotle i krzyknął głośno i wyraźnie:
-ACCIO Błyskawica! - wyciągnął rękę i zręcznie złapał swoją ukochaną miotłe. Wskoczył na nią i leciał nie przejmując się niczym.
  Postanowił odwrócić uwagę smoka więc zaczął latać z prawej strony na lewą, z dołu do góry i tak cały czas by odwrócić uwagę smoka.
  Smok wodził za nim wzrokiem próbując go usmażyć swym płomienistym oddechem, ale on się nie dał. Nawet nie zwracał na to uwagę. Po chwili wzbił się wyżej w powietrze. Rogogon również. Harry właśnie na to liczył. Chodziło wszakże o to by odciągnąć jego uwagę od jaj, których pilnował.
  Gryfon poleciał daleko. Poza arenę, a smok za nim. Leciał wokół wieży północnej i wrócił w zachwycającym tempie na arenę, by po chwili trzymać w dłoni smocze jajo. W tym czasie Rogogon był dopiero w połowie drogi do areny.
  Trzeba było przyznać, że ten lot wymagał zimnej krwi. Wszyscy krzyczeli jego imię i w końcu zrozumieli, że tylko idiota wrzuciłby swoje nazwisko do Czary. Uwierzyli mu, a to było dla niego niemal tak ważne jak Puchar Quiditcha. Przynajmniej teraz będzie mógł poruszać się po zamku, a zamiast krzywych spojrzeń widzieć uznanie. Czuł, że w tej chwili mógłby zacząć latać bez użycia jakichkolwiek mioteł czy czarów. Był najzwyczajniej w świecie szczęśliwy.

Wieczorem w Pokoju Gryfonów:

-Harry! Harry! Harry! - w miejscu spotkań Gryfonów co chwila rozbrzmiewały okrzyki, oklaski i piski. - Hogwart na zawsze najlepszy! Beauxbatons i Durmstrang nigdy nam nie dorównają! - Fred i George krzyczeli tak głośno jak tylko mogli. Ich słowom towarzyszyły gromkie brawa.
  Impreza trwała w najlepsze. Na drzwi rzucono zaklęcie, które nie przepuszczało żadnych dźwięków.
W ruch poszły butelki kremowego piwa, przeróżne smakołyki, które skrzaty z kuchni wciskały bliźniakom. Włączono też muzykę. Leciały takie utwory jak "Lies", "Gentleman", "Next to me". Wszyscy świetnie się bawili nie myśląc o tym, że jutro muszą iść na lekcje.
  Nawet Hermiona, która nigdy nie lubiła imprez została. Co prawda nie piła kremowego piwa, ale na parkiecie tańczyła przez niemal cały czas. Bardzo często tańczyła z Fredem. Strasznie spodobało jej się to jak prowadził.
  Kiedy puścili Balladę wszystkie pary przytuliły się w tym Harry i Ginny. Patrzyli sobie głęboko w oczy kołysząc się lekko w rytm muzyki. Patrzyli na siebie nawzajem z uwielbieniem tak jakby poza nimi nie istniał już świat. Byli w sobie zakochani po uszy i oboje dobrze o tym wiedzieli. Gdy piosenka dobiegała końca ich usta złączyły się w pocałunku, a dziewczyny, które to widziały rozpłakały się ze wzruszenia.
  Nawet Ron nie miał nic przeciwko temu, że jego siostra całowała się z chłopakiem. Harry był jego najlepszym przyjacielem i dobrze wiedział, że on na pewno nie skrzywdzi jego siostry. Ufał mu jak bratu. Może nawet bardziej, bo bliźniacy często robili sobie z niego żarty i nie do końca im ufał.
  Kiedy już wszyscy przestali na nich zwracać uwagę zakochani założyli pelerynę-niewidkę i wyszli na korytarz, a chwilę później przechadzali się już po błoniach w świetle księżyca. Trzymali się za ręce i szli przed siebie, nie patrząc nawet w jakim kierunku podążają.


_____________________________________________

Napisałam! W końcu. :D Nie mogłam nic napisać, a tu nagle wena i skończyłam. Choć może powinnam była w tym czasie pisać to wypracowanie z Polskiego... ale to też napiszę. :D Przepraszam za to, że na ten rozdział trzeba było tak długo czekać, ale koniec roku niedługo +zaczęłam chodzić do SMiC Hogwart. Takiej szkoły w necie. ;3 Jaka ona jest fajna. Wcześniej nawet nie zauważałam ile jest w necie podręczników do przedmiotów z HP. Ale teraz już wiem i się z nich uczę. xD

To teraz dedykacje:
-Patrycja. Dzięki, że czytasz i komentujesz moje rozdziały. To mnie naprawdę motywuje do pisania. Wielkie dzięki. ♥
-Klaudia. Masz moja kochana! Pamiętam to twoje oburzenie jak powiedziałam, że zadedykuję ci "Powrót Węża". To twoje gorączkowe wymyślanie innych tytułów. xD Ale chciałaś dedykację to masz. ♥
-Amadeusz. Spóźnione na urodziny. xD Jak miałeś urodziny to byłam w połowie pisania. :D
-Uczniowie i profesorowie SMiCa. Dzięki wam nauczyłam się masy rzeczy o czarach itp. Dziękuję, że mogę z wami chodzić do szkoły. ♥

To chyba na tyle z dedykacji. Chcesz by rozdział był dla ciebie zadedykowany? Napisz komentarz! Pokaż mi, że czytasz to co piszę. Inaczej nie mam motywacji. ;3

Poza tym. Nareszcie 10 rozdział! ;3 Ale się jaram. xD