czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział II Powitalna uczta i lekcja z Draconem

Kiedy wszystkie domy znajdowały się w Wielkiej Sali profesor McGonagall przyniosła stołek i Tiarę Przydziału. Przestraszone pierwszoroczniaki rozglądały się we wszystkie strony i bały swego losu.
  Opiekunka Gryffindoru ustawiła stołek na środku, wyjęła zwój pergaminu i oznajmiła:
-Kiedy usłyszycie swoje imię i nazwisko wystąpcie... Abbot Tom ( wymyśliłam, że Hanna Abbot będzie miała brata).
-Hmm... - zamruczała stara Tiara Gryffindora - Hufflepuff!
Zadowolony Tom usiadł obok siostry i nie słuchał dalej przydziału. Harry, Ron i Hermiona też nie słuchali. Zwracali uwagę tylko, gdy przydzielono kogoś do Gryffindoru. Jak na razie przydzielono dwadzieścia nowych osób i chyba na tym koniec, bo McGonagall zwinęła listę.
  -Witajcie w nowym roku w Hogwarcie! - zabrzmiał dźwięczny głos dyrektora Hogwartu, a wszyscy odwrócili twarze w jego kierunku nie spodziewając się tak szybkiego przebiegu przydziału - Uczniowie pierwszego roku muszą wiedzieć, że wstęp do Zakazanego Lasu jest surowo zabroniony, niektórzy uczniowie ze starszych klas też niech o tym pamiętają. Pan woźny Filch, prosił o przypomnienie regulaminu. Musicie pamiętać, że zakazane jest wałęsanie się po zamku w godzinach wieczornych. Uczniowie pierwszego roku nie mogą posiadać mioteł co zostało sprawdzone. Jeśli będziecie próbowali przemycić tu miotłę zostanie wam odebrana, a za złamanie regulaminu wasz domu ucierpi z powodu utraty 100 punktów. Dokładniejszy regulamin znajduje się na drzwiach gabinetu pana Filcha. Informacje odnośnie drużyn Quidicha znajdziecie w odpowiednim czasie na tablicy ogłoszeń w pokoju wspólnym waszego domu. W tym roku w Hogwarcie odbędzie się niecodzienne zdarzenie, w tym roku w naszej szkole odbędzie się Turniej Trójmagiczny. Więcej informacji uzyskacie w odpowiednim czasie. Myślę, że toby było na tyle. A teraz pałaszujcie!
  Wszyscy rzucili się łapczywie na półmiski wypełnione samymi pysznościami. Jedli śmiejąc się i popijając sok z dyni. Za moment na stołach pojawiły się desery. chyba ulubiona część każdej uczty w Hogwarcie.
  Kiedy skończyli jeść Dumbledore odesłał ich do dormitoriów. Mieli dostać plany lekcji następnego dnia przy śniadaniu.
  Gdy musieli iść do dormitorium robili to z ociąganiem. Byli zmęczeni tym wszystkim, ale nie pchali się do łóżek, woleli iść spokojnie, niemalże po ślimaczemu. Harry, Ron i Hermiona dotarli do pokoju wspólnego po kwadransie. Większości zajęło to dziesięć minut, ale co tu dużo mówić, zwyczajnie im się nie chciało chodzić.
  W dormitorium nie rozmawiali ze sobą, od razu położyli się spać i usnęli z taką łatwością, z jaką zasypia niemowlę. Spali, ale nie śniło im się nic. Z Hermioną było tak samo.
  Następny dzień rozpoczęli wypoczęci. Ustalili, że spotkają się z Hermioną w pokoju wspólnym i razem zejdą na śniadanie. Okazało się, że chłopcy wyprzedzili Hermionę i czekali na nią około pięciu minut.
  Zjedli śniadanie w świetnym humorze. Zepsuło go to co zobaczyli chwilę później;mieli lekcję eliksirów ze Ślizgonami, i to w dodatku dwugodzinną. Zaczynały się za pół godziny, czyli były pierwsze. Jak oni nie lubili tych lekcji! Nie dość, że fatalny nauczyciel, to do tego fatalne towarzystwo.
  Po chwili zauważyli jednaj jeden plus w tej całej sytuacji, mieli okazję, by poobserwować zachowanie Malfoya. Nie widzieli go od przyjazdu do Hogwartu. Mieli doskonałą okazję do przekonania się o co tak naprawdę chodzi z przeprosinami.
  Eliksiry zaczęły się o dziewiątej. Snape jak to zwykle on, chciał odjąć Gryffindorowi punkty za nie wiedzę, ale wszyscy się już tego spodziewali, dlatego błysnęli intelektem. Snape'owi nie udało się. Postanowił podobierać ich w pary i kazać przygotowywać razem eliksiry.
- Draco będzie w parze z Granger, Potter z Weasleyem... nie ciesz się tak Weasley... on nic nie umie. Reszta podobierać się sami.
  Podobierali się zgodnie z instrukcjami i usiedli przy stolikach. Draco był dziwnie łagodny. Nie przezwał Hermiony i nie prychnął jak zwykle kiedy go do niej przydzielili, wydawało się, że nawet się z tego cieszył. Snape kazał im przyrządzić odtrutkę na eliksir słabej widoczności, postanowił też, że jedna osoba z pary będzie musiała wypić eliksir i odtrutkę przyrządzoną z partnerem. Mieli półtorej godziny na zrobienie odtrutki, pozostały czas miał zostać na próbowanie odtrutek
  Gdy Harry i Ron zaczęli widzieć, że im wychodzi ucieszyli się i zrobili cały eliksir poprawnie, co u nich graniczyło z cudem. Draco i Hermiona byli na końcowym etapie, pod sam koniec Draco dodał za dużo smoczych łusek przez co eliksir stracił całą swą wartość. Byli załamani.
- Przepraszam - szepnął Draco - nie chciałem, ja to wypiję.
Hermiona zaskoczona tym  jak to się potoczyło zamknęła swoją książkę i powiedziała, że nie musi, ale on był uparty.
  -Dobrze, teraz niech eliksir wypije Granger - powiedział Snape swoim jadowitym tonem.
-Nie! Panie profesorze, ja zepsułem odtrutkę, ja muszę to wypić.
- Dobrze - Snape był zdezorientowany - niech będzie, pij.
  Draco wypił i po chwili jego oczy zaszła mgła, nie widział nic. Snape czym prędzej podał mu odtrutkę. Nie zadziałała, co było oczywiste. Siedział tak, nic nie widząc.Wszyscy wypili eliksiry, u wszystkich zadziałały. Snape kazał Malfoyowi i Hermionie spotkać się i razem zrobić nową odtruktkę.
  Hermiona pomogła Malfoyowi wyjść z klasy, podtrzymywał się na jej ramieniu. Po chwili pomogli im Ron i Harry. Cała trójka uwierzyła w to co słyszała w pociągu. Zabrali go ze sobą do biblioteki i tam z nim porozmawiali.
- Słuchaj, nic ci nie jest? - spytała nieśmiało Hermiona.
- Nie, tylko nic nie widzę i boli mnie głowa - uśmiechnął się słabo w pocieszeniu.
- Draco, wierzę ci w to, że się zmieniłeś, ale musisz złożyć wieczystą przysięgę, że nie będziesz nas przezywał i obrażał - wypalił Harry nie zastanawiając się długo.
- Dobrze, ale może jak odzyskam wzrok - powiedział łamiącym się ze zmęczenia głosem.
  Harry przeraził się jego głosem i postanowił go zabrać do skrzydła szpitalnego. Udali się więc tam w pośpiechu.
 

1 komentarz: