czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział V Tajemnice się ujawniają

  Trójka najlepszych przyjaciół szła na lekcje w zielarni z panią Sprout, gdy znowu zauważyli coś dziwnego. Profesor Snape udał się w stronę cieplarni i zapytał panią Sprout o jakąś roślinę potrzebną do eliksiru. Na szczęście Hermiona znała jego zastosowanie.
-Ten eliksir powoduje, że zwierzęta i inne stworzenia nie wyczuwają zapachu osoby, która napije się tego eliksiru - powiedziała Hermiona coraz szybciej każde słowo - a to oznacza, że Snape gdzieś idzie!
-Nie wierzę, nie dość, że McGonagall się dziwnie zachowuje to jeszcze Snape - mruknął zniecierpliwiony Harry - musimy się dowiedzieć o co im chodzi.
  Nauczycielka Zielarstwa usłyszała ich ostatnie słowa i powiedziała:
-Dowiecie się później, a teraz wchodźcie do cieplarni, bo ciepło ucieka - zadowolona swoim żarcikiem dorzuciła jeszcze - Tylko migiem!
  Mieli przesadzać Mandragory, ponieważ profesor Sprout stwierdziła, że po dwóch latach większość zapomniała jak to się robi. Ron już chciał protestować kiedy znów wydarzyło się coś dziwnego.
  Gdzieś w pobliżu skraju Zakazanego Lasu błysnął zielony kapelusz, który zniknął tak szybko jak się pojawił i chyba tylko Harry to zauważył i pokazał przyjaciołom.
-Co to było? - spytała Hermiona - I jakim cudem znajdowało się tak blisko błoni?
-Cokolwiek to było musimy się dowiedzieć co to - odpowiedział Harry i nagle w głowie zaświtał mu pewien pomysł. - Słuchajcie może Snape i McGonagall chcą się dowiedzieć co to. Musimy ich śledzić.
-OK - odpowiedział Ron, który też coś zaczynał rozumieć - Mówimy Malfoyowi?
-Oczywiście, że nie! - krzyknęła Hermiona - Jeszcze nic konkretnego nie wiemy, a co jeśli on komuś wygada? Nie mamy o nim aż tak rozległej wiedzy.
  Zaczęli działać już o dziewiętnastej. Ron zauważył  coś niepokojącego, a mianowicie McGonagall rozglądającą  się czy nikt jej nie widzi. Wychodziło jej to dość nieudolnie, bo nie zauważyła Rona i poszła przed siebie z pewną już miną. Ruszyła prosto na błonia.
  Po chwili cała trójka Gryfonów pod peleryną niewidką biegła w stronę Sali Wyjściowej ( albo Wejściowej, szczerze nie pamiętam. :D ). Mieli wypieki na twarzy. Udało im się. McGonagall wyraźnie na kogoś czekała. Jak się domyślali na Snape'a.
  Ich instynkt nie zawiódł ich, bo po nie całych pięciu minutach profesor eliksirów pojawił się. Był nieco mniej opanowany niż zwykle, ale jego maska tajemniczości skutkowała.
-Nikogo nie było? - warknął nieprzyjemnie ja to zwykle jest w jego stylu.
-Och, nie, nie musisz się przejmować, że ktoś nas razem zobaczy- odgryzła się McGonagall, co widocznie sprawiło jej radość, no może nie tak bardzo widocznie, bo Snape tego nie zauważył. Przynajmniej zdawało się, że tego nie zauważył.
  Udali się w stronę Zakazanego Lasu. Chcieli mieć to już wszystko za sobą, i to cała piątka.
  Nauczyciele szli przed siebie bardzo szybko, co utrudniało szpiegującym ich Gryfonom ciche poruszanie. Jakoś im to się udało, bo nikt nie spojrzał w ich stronę. No, może poza komarami itp.
  Po mniej więcej godzinie wędrówki dotarli do obozowiska maskotek. Gryfoni musieli zakryć twarze dłonią, aby nie usłyszeli ich okrzyku zdumienia. Co tu robią leprokonusy i wile?
  Sanpe trzymał różdżkę w pogotowiu i czujnie obserwował cały las. McGonagall była tym widocznie zirytowana.
-Możesz już skończyć te szopkę? - burknęła - Jesteśmy tu sami, Severusie, sami! Jeśli nie liczyć tych całych maskotek. A po za tym przecież jesteś tak wysportowany, że chyba dałbyś radę skoczyć i pokonać coś co by się nam pokazało.
  Chwileczkę! Czy oni dobrze słyszeli?! Ich opiekunka zarywa do Śmiercierusa? To było takie nienaturalne! Ich mentorka i wróg mają się ku sobie? Czy to są kpiny? Próbowali się uspokoić, a wtedy stało się coś jeszcze dziwniejszego. Snape szepnął coś na ucho McGonagall, a ona się zarumieniła i zachichotała jak nastolatka.
________________________________________________________________________________
Przepraszam, że dopiero teraz, nie wiem czemu, ale cały czas zapominam żeby tu wejść i napisać ten rozdział. Postaram się dodawać coś dla was częściej i rozkręcić te akcje. Niedługo pojawi się nowa parka... choć może poczekam z nią trochę. :> Piszcie czy chcecie już nową parę, a potem akcje dzieloną na trzy, czyli trzy sceny odgrywające się w tym samym czasie, ale z innymi parami i trójką, lub czwórką przyjaciół. ^.^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz